Liga Narodów to nowe rozgrywki, które mają na celu ograniczyć mecze towarzyskie. Prestiż jest wątpliwy, ale co by nie mówić, nie brakuje ciekawych starć. Świetnym przykładem jest choćby wczorajszy finał, ale skoncentrujemy się na meczu o trzecie miejsce. Czy nawet nie na boisku, a otoczce wokół pojedynku.
Mecz o trzecie miejsce nie ma sensu?
Thibaut Courtois stwierdził przed spotkanie, że nie widzi sensu walki o trzecią pozycję w Lidze Narodów. Jakaś w tym racja jest, ale tego typu stwierdzenia mogą być źle odbierane. Zwłaszcza że Belgowie ulegli Włochom 2:1.
Z jednej strony należy wrócić do tego, co pojawiło się przy okazji wstępu – prestiż jest wątpliwy, a Belgia nie grała w finale. Niemniej jednak musimy też pamiętać o tym, że mowa o dwóch bardzo dobrych drużynach. Do tego Włosi nie tak dawno mierzyli się z Belgią – chodzi oczywiście o ćwierćfinał mistrzostw Europy, w którym również lepsi okazali się podopieczni Roberta Manciniego. Nie zapominajmy także o sukcesach Belgii – od dawna słyszymy o zdolnym pokoleniu i warto zadać sobie pytanie, czym to zdolne pokolenie może się pochwalić? W zasadzie godna uwagi jest tylko trzecia lokata podczas mistrzostw świata.
Trochę to wszystko może przypominać rezerwowych, którzy zdejmują srebrne medale.
Co z mistrzostwami Europy?
Warto jednak też pomyśleć o mistrzostwach Europy – czy podczas tego turnieju przydało się spotkanie o trzecie miejsce? Można przypuszczać, że kibice bardzo chcieliby zobaczyć starcie o taką stawkę. Oczekiwania piłkarzy to temat dyskusyjny – brak meczu o trzecie miejsce oznacza, że wszyscy półfinaliści mogą pochwalić się byciem na podium. Trzeba też przyznać, że bycie na podium nie zawsze jest czymś, co należy rozumieć dosłownie.
Nie zapominajmy również o tym, co jest najważniejsze – Ligi Narodów nie sposób porównać z mistrzostwami Europy. Z kolei niektórzy mogą powiedzieć, że najważniejsze są pieniądze – najlepszym dowodem na to mistrzostwa świata w Katarze.