Agnieszka Radwańska zrobiła wiele dla popularności tenisa w Polsce, ale trzeba przyznać, że sukcesy Igi Świątek mogą przyćmić utytułowaną zawodniczkę – jeżeli to jeszcze się nie stało.
Zabawna wpadka
Obecnie trwa Roland Garros i młoda Polka była przed startem zdecydowaną faworytką tego turnieju. Świątek z tej roli wywiązuje się bardzo dobrze, choć trzeba przyznać, że czasami jest naprawdę ciężko. Z drugiej strony tenisiści to sportowcy, którzy są doskonale zaznajomieni z porażką. Rywalizacja ma miejsce często i odniesienie sukcesu zawsze wymaga kilku triumfów. Choć nie sposób nie wspomnieć, że wczorajsze zwycięstwo w ćwierćfinale Roland Garros (6:3 6:2 z Amerykanką Pegulą) było trzydziestym trzecim triumfem z rzędu. Tak się też składa, że Iga ma realne szanse na osiągnięcie najdłuższej passy w XXI wieku.
Przejdźmy teraz do tego, co działo się po spotkaniu – jednym z przywilejów mistrzów jest możliwość napisania czegoś na kamerze. Nasza zawodniczka kiedyś poinformowała świat, że nie wie, co ma napisać. Można też powiedzieć, że od tamtej pory Polka stara się być kreatywna. Przykładem może być choćby wspomniany ćwierćfinał – Iga zastanawiała się przez jakiś czas, co będzie odpowiednie. Ostatecznie poinformowała świat, że jest coraz starsza, ale wciąż świeża. Do tego można było zobaczyć #22 i datę urodzin (31 maja). Jak zagorzali kibice zapewne wiedzą, Polka skończyła 21 lat. Sama zawodniczka zresztą od razu poprawiła błąd i powiedziała do kamery, że nie wie, ile ma lat.
Z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że Świątek przyciąga zainteresowanie podczas meczów, jak i po ich zakończeniu. Co by nie mówić, jest to niemały wyczyn.
Półfinał Roland Garros już dziś o 15:00. Rywalką naszej reprezentantki będzie Rosjanka Daria Kasatkina.