Zmiana wyniku meczu i to nie na walkower, to byłoby chyba coś bez precedensu. Niemniej jednak była na to jakaś szansa – chodzi oczywiście o mecz polskich piłkarzy ręcznych.
Co się stało?
Faza wstępna mistrzostw Europy upłynęła pod znakiem niezłej gry Polaków – podopieczni Patryka Rombla ulegli tylko Niemcom i tym samym awansowali do kolejnej fazy rozgrywek. W kolejnej rundzie nie jest już tak dobrze – zaczęło się od druzgocącej porażki z Norwegią (Norwegowie wygrali aż 42:31). Kolejnym przeciwnikiem byli Szwedzi i mecz ten wyglądał zupełnie inaczej, choć można było mówić o kolejnej wysokiej porażce (tym razem 28:18). Nietrudno było przewidzieć, że Polacy nie powalczą o półfinał, ale nie oznacza to tego, że należało spodziewać się wysokich porażek.
W ten sposób dochodzimy do spotkania z Rosją. Polacy po raz kolejny nie byli faworytami, ale starcie Rosją nie przypominał wspomnianych pojedynków. Losy meczu ważyły się dosłownie do ostatniej sekundy – tuż przed końcem trafił Kosorotow i spotkanie zakończyło się wynikiem 29:29. Dramaturgii dodaje fakt, że Polacy wyszli na prowadzenie 3 sekundy przed końcem meczu! Kiedy piłka wpadła do siatki Rosjan, trener rywali wziął czas i tym samym jego zawodnicy zaczynali grę ze środka boiska. Niemniej gol dla Rosjan padł z ponad 15 metrów! Takie coś nie powinno mieć miejsca, ale jednak się wydarzyło.
Na tym dramaturgia się nie kończy, ponieważ z polskiej strony pojawił się protest! Protest miał związek, z tym że Kosorotow zrobił błąd kroków (przed oddaniem rzutu wykonał 4 kroki). Warte podkreślenia jest też to, że mieliśmy do czynienia z analizą wideo – analizą, mimo której gol został uznany. Sprawa może wzbudzać ogromne kontrowersje, ale wyjaśnienie jest proste – błąd kroków nie podlega weryfikacji. W jakimś stopniu da się to zrozumieć – analiza wszystkiego byłaby zbyt czasochłonna. Z drugiej strony mieliśmy do czynienia z absurdalną sytuacją, która zaważyła na wyniku.
Jeszcze Hiszpania
Protest nie przyniósł jednak efektu, ale dobrze, że Polacy próbowali – wiemy, co by się stało, gdyby błąd kroków został odgwizdany. Nie możemy też zapomnieć o tym, że przed Polakami jeszcze jeden mecz – jutro o 15:30 podopieczni Patryka Rombla zagrają z Hiszpanią. Nasi reprezentanci oczywiście nie będą faworytami, ale jak pokazał mecz z Rosją, na zwycięstwo zawsze trzeba zapracować.