Najbliższy Puchar Świata w skokach narciarskich ma zacząć się rekordowo wcześnie, bo 4 listopada. Tego dnia mają odbyć się treningi i kwalifikacje w Wiśle. Co więcej, na tym nie koniec.
Bez śniegu!
Sytuacja wygląda tak, że po raz pierwszy w historii może czekać nas inauguracja bez śniegu. Skoczkowie mieliby zjeżdżać po torach lodowych i lądować na igelicie. Nasuwać się może pytanie, czy skoki narciarskie to wciąż dyscyplina zimowa?
Z drugiej strony możemy rozmawiać o swego rodzaju eksperymencie. Eksperymencie, który pozwoliłby na start sezonu długo przed mistrzostwami świata w piłce nożnej. Co by nie mówić, sporty zimowe przez kilka tygodni mogą znaleźć się w cieniu piłki nożnej. Nie sposób też zapomnieć o tym, że skoki narciarskie to sport, który nie cieszy się sporym zainteresowaniem.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że zawsze należy postępować rozsądnie. Jeżeli rewolucja się nie przyjmie, start przed mistrzostwami świata może okazać się bez znaczenia. Zresztą wystarczy zwrócić uwagę na piłkę nożną – możemy mówić o znaczącym spadku zainteresowania tą dyscypliną. Oczywiście nie można też zapomnieć o poziomie, z jakiego spada piłka. Choć naturalnie to nie jest żaden argument – piłka nożna ma kłopoty i te kłopoty w najbliższym czasie mogą zacząć się nawarstwiać.
Rezerwowa opcja
Warte odnotowania jest też to, że inauguracja bez śniegu to na ten moment pewien znak zapytania. Krótko mówiąc, kalendarz musi zostać jeszcze potwierdzony.
Gdyby zrezygnowano z inauguracji na igelicie, Wisła nie zniknęłaby z kalendarza – zawody odbyłyby się na początku grudnia (byłby to drugi weekend PŚ). Problem może stanowić też fakt, że po rekordowo wczesnej inauguracji planuje się trzytygodniową przerwę. Konkursy w Wiśle mają stanowić łącznik między latem a zimą. Ciekawe jest również to, że ewentualna inauguracja w Wiśle oznacza 2 konkursy indywidualne, do czego nie dojdzie w przypadku grudniowego weekendu. Przy grudniowym weekendzie mielibyśmy konkurs indywidualny i drużynowy, czyli standard.
Ostateczna decyzja zapadnie 26 maja.